Dziś druga komputerowa gierka karciana na jaką się natknąłem, dostępna na platformie GOG. Tym razem jest to demo już wydanej gry, więc jak komuś się spodoba, może nabyć ją i zanurzyć się w wyjątkowym świecie.
INSCRYPTION jest wyjątkowa pod wieloma względami. Po pierwsze stylizowana jest na grę z XX wieku, gdzie pikselowa grafika może niejednego odstraszyć. Chociaż ostatnimi laty można zobaczyć bardzo wiele gier z tak zwaną 8-bitową grafiką, to akurat w tej grze dodaje ona bardzo dużo klimatu.
Klimat
Taaaaak! To klimat jest tym, co rzuca się w oczy od początku do końca. Lądujemy w drewnianej chatce, gdzie na zewnątrz toczy się burza z piorunami, a my siedząc w półmroku przy stole toczymy grę, gdzie narratorem i naszym przeciwnikiem w rozgrywce jest jakiś demon, którego widoczne są tylko świecące oczy. Nasz unikalny przewodnik od czasu do czasu przywdziewa maski wcielając się niczym mistrz gry w grach RPG i odgrywając różne typy napotykanych wrogów. Co ciekawe od czasu do czasu każe nam wstać od stołu i wtedy możemy poruszać się po chatce i zwiedzać ją dotykając różnych dziwacznych przedmiotów.
Według twórców ta gra to połączenie karcianki, przygodówki z elementami łamigłówki. Podobno natkniemy się na różne zagadki, na przykład związane z widocznymi na górnym screenie sejfie czy zegarze o trzech wskazówkach.
Rozgrywka
Sama rozgrywka toczy się na stole. W momencie w którym przy nim zasiadamy, nasz demon rozkłada nam planszę z rozwijanego pergaminu na której kładziemy figurkę i poruszamy się po przygotowanym torze, który czasami ma rozwidlenia i to my decydujemy którą drogą pójdziemy. Każde pole opatrzone jest inną ikoną, która oznacza specyficzne spotkanie.
Oprócz przeciwników możemy się natknąć na miejsca, gdzie nabędziemy nowe karty do naszej talii; na różne grupy, które oferują nam różnego rodzaju rytuały, które mogą modyfikować na stałe nasze karty w talii; ołtarze, gdzie poświęcając jedną kartę z talii, możemy przelać część własności karty na inną.
Dodatkowo podczas wędrówki możemy zyskać przedmioty do naszego ekwipunku. Możemy na przykład posiadać karty w butelce, którą możemy w dowolnym momencie rozbić w czasie walki z przeciwnikiem i wtedy taka karta trafia nam na rękę. Inne niesamowite przedmioty to na przykład nożyczki (które po użyciu pozwalają nam pociąć na strzępy dowolną kartę przeciwnika :D ) albo obcęgi, które pozwalają nam wyrwać sobie zęba (o tym co nam to daje napiszę poniżej).
Walka z przeciwnikiem
Dochodzimy w końcu do elementu karcianego. Nasza początkowa talia jest dosyć uboga i z biegiem czasu powiększa się o karty nabyte w czasie spotkań na mapie przygód. Mechanika jaką autorzy tu wprowadzili nie jest zbyt skomplikowana, ale po części także wyjątkowa. Otóż mamy dwie kupki kart, gdzie na jednej jest talia właściwa, a na drugiej leżą wiewiórki! Wiewiórkę taką możemy wyłożyć na stół za darmo i poświęcić ją. Tak, to chyba nie jest gra dla małych dziewczynek. Aby zagrać większe kreatury, musimy zabić wymaganą ilość kreatur będących już na stole. Im potężniejsza karta, tym więcej musimy ich zabić. Drugim kosztem wystawiania kreatur są kości, które powstają poprzez zabicie kreatury przez kreaturę przeciwnika.
Sama plansza walki jest bardzo uboga. Składa się z 3 rzędów po 4 sloty. Wykładamy kreatury na najbliższych polach, a potem same one wędrują na kolejne rzędy zadając obrażenia albo stojącym tam potworom lub bezpośrednio przeciwnikowi. Tu pojawia się zabawna sytuacja, bo każde obrażenie zadane przeciwnikowi oznacza utratę jego zęba, które potem lądują na stojącej opodal wadze szalkowej. Stąd przydatność obcęgów, którym możemy sobie wyrwać własnego zęba, którego podrzucamy na szalkę przeciwnika. Aby wygrać musimy zgromadzić o 5 więcej zębów na szalce przeciwnika niż na swojej.
I tu chyba pojawia się pierwsze moje negatywne odczucie. Rozgrywka wydaje się za szybka i za mało zrównoważona (może to cecha tylko dema i we właściwej grze nie jest to tak odczuwalne). Albo pokonujemy przeciwnika w kilka ruchów, albo przeciwnik nas zabija dosyć szybko i nic nie możemy na to poradzić. Przewaga 5 zębów jest dosyć malutka biorąc pod uwagę, że potworki zadają nawet i po 4 obrażenia.
Oprócz mocy i liczby żyć, które działają standardowo (czyli potwór zadaje tyle obrażeń ile wynosi jego moc), potworki mogą mieć pieczęcie (każda może mieć maksymalnie jedną). Pieczęcie pełnią rolę wyjątkowych umiejętności karty oznaczonych po prostu graficznie zamiast słownie (w dowolnym momencie możemy otworzyć księgę, gdzie są opisane wszystkie pieczęcie). Akurat wiele pieczęci jest naprawdę pomysłowa i wyjątkowa, ale możemy też spotkać takie jak w innych grach karcianych.
Czasami spotykamy wyjątkowego i do tego trudnego przeciwnika. To właśnie wtedy nasz demon zakłada maskę, grafika otoczenia zmienia się klimatycznie (na screenie poniżej można zobaczyć spotkanie z psychodelicznym drwalem). Niestety zazwyczaj takie spotkania kończą się szybkim wpierdzielem i tracimy wtedy nasz punkt życia, który reprezentowany jest za pomocą płomienia świec na świeczniku po prawej.
Na koniec ostatnia ciekawostka. Po ostatecznej śmierci demon robi nam ankietę podczas której odpowiedzi wybieramy spośród naszych kart. Przykładowo pyta nas o moc karty i wtedy z 3 wylosowanych kart wybieramy tą najwyższa, potem życie, potem pieczęć, koszt zagrania, a na końcu robi nam zdjęcie i pyta o nazwę, które wspólnie z wyborami tworzą nową wyjątkową kartę. I w następnej grze zaczynamy właśnie z tą kartą w talii.
Podsumowanie
Gra dzięki zastosowanej grafice, animacji i niesamowicie dobranych dźwiękach wywołała u mnie spore pozytywne zaskoczenie. Nie jestem już młody i większość nowych gier zawiera elementy, które już gdzieś widziałem. Tu zobaczyłem coś nowego i świeżego. Niestety jednak sam element na którym mi najbardziej zależy, czyli przebieg rozgrywki karcianej, zdecydowanie mi się nie spodobał. W demo praktycznie nie ma się kontroli nad rozgrywką. Jak przeciwnik zbyt szybko wyłoży większą kreaturę, nie mamy jak się bronić i nas błyskawicznie zabija. Sam fakt, że plansza składa się tylko z 12 pól i po wyłożeniu potworów już kompletnie nic z nimi nie robimy (poza możliwością zabicia ich w celu wyłożenia innych kreatur), a one same się sobą zajmują.
Gra może być bardzo wciągająca, ale może i frustrująca. Domyślam się, że jest skonstruowana tak, że często giniemy i dzięki ankietom tworzymy potężniejsze karty, z którymi zachodzimy dalej i tak w kółko. Mnie osobiście to nie bawi, że nie mogę przyzwyczaić się do swojej talii i co chwilę muszę tworzyć ją na nowo i na nowo. Może jednak gracze, którzy szukają szybkiej i klimatycznej rozgrywki będą zadowoleni.
Comments