top of page
  • Zdjęcie autoraDaniel

Historia: Kolekcja karcianek


Udało mi się odnaleźć gdzieś w głęboko schowanych skrzynkach dwa segregatory z moimi najciekawszymi kartami z Magic: the Gathering. Wśród nich znalazłem też moją kolekcję pojedynczych kart z różnych systemów. Wspomnę, że to kolekcja z lat 1994-2001, więc większość z tych karcianek już nie jest dostępna i pozostaje tylko w naszych wspomnieniach.


Wśród tych 30 zaprezentowanych tu systemów (po lewej zawsze jest awers, a po prawej rewers tej samej karty, czyli na zdjęciu mamy po 6 systemów), są takie, które poznałem trochę lepiej i to nich tutaj wspomnę.


Zdjęcie pierwsze


Na pierwszym zdjęciu widać kartę ze Star Wars, który był wtedy naprawdę popularnym systemem i we Wrocławiu można było znaleźć wielu maniaków pojedynkujących się swymi ciemnymi i jasnymi stronami mocy. System był naprawdę ciekawy, z wykładaniem lokacji takich jak bazy czy planety, walkami statków kosmicznych, czy znanych z filmów bohaterami.


Drugi z lewej to właśnie Magic: the Gathering, o którym już wiele razy wspominałem. To właśnie temu systemowi poświęciłem kilka lat życia, a nawet brałem udział w pierwszych mistrzostwach Polski. Wciągnąłem też w tą grę moją żonę, z którą pogrywamy w nią aż do dzisiaj w wersjach online (obecnie M:tG Arena). Wspomnę, że moja kolekcja czarnych kart liczy 1006 (prawie wszystkie wydane w latach 1993-2001).


Trzeci z lewej to proszę państwa Star Trek. Przyznam, że jestem można powiedzieć wielbicielem tego uniwersum i jak się dowiedziałem, że jest system oparty na nim, to udało mi się odnaleźć bazę danych kart oraz instrukcję. Wyobraźnie sobie, że zrobiłem polską wersję tej gry w Paint, wydrukowałem wszystkie karty, pociąłem i pokolorowałem (bo w końcu wtedy kolorowe drukarki nie były aż takie dostępne). Straciłem na to pewnie setki godzin i... ani razu nie zagrałem, bo moja żona stwierdziła, że Star Trek jest taki plastikowy i jej się nie chce...


Trzeci po prawej to system oparty na serialu The X Files (czyli Archiwum X). Pewnie młodsi czytelnicy albo go nie oglądali lub stwierdzili po kilku odcinkach, że nie warto, ale wtedy przed czasami Matrixa, był to naprawdę topowy serial o kosmitach, spisku i innych tajnych lub niewyjaśnionych wydarzeniach.


Zdjęcie drugie


Po lewej pierwsza karta jest z systemu Vampire: The Eternal Struggle osadzą w Świecie Morku, gdzie mogliśmy zanurzyć się w świecie klasycznych gier fabularnych (RPG) Vampire: The Masquerade, Werewolf: The Apocalypse, Mage: The Ascension. Gra opierała się na wojnach domów, wysysaniu sobie krwi, mordowaniu i ogólnie na zabijaniu/przetrwaniu.


Trzecie zdjęcie z lewej, to pierwsza karcianka w świecie Tolkienowskiego Śródziemia. O filmach jeszcze wtedy nikt nie słyszał i szczerze żałuję, że niezbyt w nią pograłem. Ktoś ściągnął ze stanów jedną zaledwie talię, więc mogliśmy poczytać instrukcję i pograć w okrojonej wersji. Gra była bardzo ciekawa i jak na karcianki długa i rozbudowana. Wędrowało się swoimi drużynami po całym świecie, gdzie poszczególne krainy były reprezentowane przez karty regionów. W czasie takiej wędrówki mogliśmy natknąć się na losowe potwory czy przedmioty. W sumie było coś w tej grze z klasycznej Magii i Miecza (vel Talizman).


Pierwsza karta po prawej, to kolejny system o którym wspominałem na początku tego bloga. To właśnie Sim City TCG zmotywowało mnie do zrobienia obecnej gry. Niestety była ona zbyt familijna i przez to nie chciało się w nią grać zbyt często.


Druga karta po prawej, to prawdziwa perełka. Jest to karta z gry Doom Trooper, który był według mnie pierwszym systemem karcianym wydrukowanym po polsku! Może teraz to ciężko zrozumieć, ale 25 lat temu język angielski był językiem obcym, więc na ten system rzuciły się całe hordy polskich nastolatków. Gra stała się w Polsce mega popularna, ale miała dosyć istotną wadę, była bardzo źle zbalansowana i szybko jej kariera się skończyła. Ciekawostką jest to, że do dziś są w Polsce aktywne fora, gdzie maniacy wciąż umawiają się na rozgrywkę.


Ostatnia karta po prawej jest z Net Runnera. Nawet miałem jedno pudełko tej gry, więc z tego co pamiętam czytałem dokładnie instrukcję i pewnie zagrałem kilka razy. Ta karcianka toczyła się w świecie hakerów. Gracze próbowali się włamać do zabezpieczonych sieci będąc bezpośrednio do niej podłączeni swymi mózgami. Wszelkie niepowodzenia kończyły się fizycznymi lub psychicznymi ranami, a ostatecznie przegrywający gracz po prostu umierał (oczywiście jego postać, którą grał).


Zdjęcie trzecie


Och! The Last Crusade była moja pierwszą karcianką w świecie II Wojny Światowej i chyba pierwszą, w której plansza była podzielona na pola, po których poruszało się jednostkami. To chyba było pierwsze przeniesienie klasycznych gier strategicznych turowych z pecetów na grunt karcianki (obecnie w sieci można sobie pograć w jego wydaje mi się spadkobiercę The Kards, którą może kiedyś opiszę).


Druga karta jest z Shadowrun, ale nie kojarzę, aby kiedyś grał lub czytał instrukcję. Trzecia natomiast jest z Battletecha, czyli świata wielkich mechów (mechanicznych pojazdów bojowych kierowanych przez człowieka, który poruszając na przykład ręką poruszał też gigantycznym ramieniem, a ruszając nogami, poruszał maszynę chodząc, skacząc lub podlatując). W tamtych czasach był to jeden z kilku systemu bitewnych, gdzie na planszy grało się figurkami. Dark Eden też był przetłumaczony i wydany po polsku i nawet w niego grałem, ale też musiał być słaby, bo nic nie pamiętam.



Zdjęcie czwarte


Pierwsza karta jest z kolejnego mojego ulubionego systemu. LOTR TCG to druga karcianka osadzona w uniwersum Tolkiena i to już w tym, które znamy z ekranu kin. Tym razem gra była dostępna w Polsce i po MTG, chyba swego czasu drugim najpopularniejszym systemem. Nie ma co się oszukiwać, zawdzięczał to doskonałej ekranizacji trylogii. Co więcej kolejne rozszerzenia były wydawane po kolejnych częściach w kinie i wszystkie obrazki były kadrami z nich. Gra była do tego naprawdę nieźle pomyślana i do dziś czuję sentyment do niej. Super było znanymi bohaterami stawić czoło tym wszystkim orkom, goblinom i nazgulom. A co więcej mogłem sobie zrobić talię opartą na krasnoludach!


Wspomnę jeszcze o Dragon Ball Z oraz Pokemon. Ja już byłem za stary, aby wpaść w te bajki, ale obecni trzydziestolatkowie pewnie się na nich wychowywali.


Zdjęcie piąte


Warto oczywiście zauważyć, że Harry Potter, a nawet Sailor Moon dorobiły się własnych karcianek, ale nie miałem z nimi styczności. Za to druga karta po lewej pochodzi z systemu Legends of the Five Rings, który oparty był na grze fabularnej o tej samej nazwie, w którym toczyły się wojny w świecie samurai. Sam grałem w to kilka razy, ale moi znajomi byli wielkimi fanami tej gry.


Podsumowanie


To nie są wszystkie systemy z jakimi miałem do czynienia. Wiele z nich tylko oglądałem lub miałem możliwość poczytania instrukcji bez nawet oglądania kart. Warto było wrócić wspomnieniami do tych wielu radosnych chwil. Trochę żałuję, że obecna młodzież już tego nie doświadczy, bo większość teraz gier toczy się na komórkach czy kompach.


Dlatego też rozpocząłem obecny projekt, bo może uda się kiedyś w końcu zrobić kółko w mojej szkole, gdzie uczniowie będą mogli doświadczyć w prawdziwą namacalną karciankę.


Może Ty rozpoznajesz jakąś karciankę, o której nie wspomniałem?

35 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page